piątek, 28 października 2016

Nowy patriotyczny mural w Łomży?

Do inicjatywy obywatelskiej został zgłoszony przez Obóz Narodowo-Radykalny, patriotyczny mural. Szeroko rozumiane wartości patriotyczne, oenerowcom towarzyszą od początku działalności. Nie zdradzimy projektu graficznego, który został wstępnie przygotowany. Wszystkie informacje, w niedługim czasie zostaną oficjalnie opublikowane. Zachęcamy wszystkich do wspierania tego dzieła i pomocy w promocji.


sobota, 15 października 2016

#Białyprotest


Dnia (3.10.16r.) w całej Polsce odbywały się białe protesty związane z akcją Stop promocji zabijania. Organizatorem wydarzenia były fundacje Pro-Life, a także działacze Obozu Narodowo-Radykalnego.

Pikiety była kontrą do prowadzonego tzw. czarnego protestu, który odbywał się w całym kraju. Podczas pikiet #białyprotest można było usłyszeć różne historie, jak i sam proces związany z aborcją prezentowany za pomocą megafonów. Liczne banery i transparenty wywieszone tego dnia pokazywały prawdę, iż aborcja to zabijanie i holokaust nienarodzonych dzieci.

Byliśmy obecni w: Częstochowie, Katowicach, Bielsku-Białej, Rzeszowie, Warszawie, Gdańsku, Łomży, Białymstoku, Wrocławiu, Łodzi, Pabianicach, Kwidzynie, Bydgoszczy i wielu innych miastach.

W Szczecinie działacze ONR i MW przeprowadzili małą akcję, tj. happening. Kilkunastu narodowców weszło w środek szczecińskiego „czarnego protestu”. Część ubrana była w lekarskie stroje, z umazanymi czerwoną farbą rękawiczkami (symbolizującą krew na rękach „lekarzy”-aborterów), wraz z transparentem „Życie w naszych rękach”. Byli zaczepiani, wyzywani, szarpani przez bandy feministycznych tolerancjonistek. W szczecińskim „czarnym proteście” wzięło udział ok. trzech tysięcy kobiet, co w porównaniu z 20-tysięcznym, corocznym Marszem dla Życia ukazuje fałsz feministycznej propagandy, jakoby za aborcją była „większość”.

kierunki.info.pl

Agata Reczek: Bluff XXI wieku – nacjonalizm wobec rasizmu

W wielu środkach masowego przekazu możemy spotkać się z utożsamianiem nacjonalizmu z rasizmem. Dla niektórych są to pojęcia, których można używać zamiennie. W świecie dzisiejszych wartości europejskich rasizm jest czymś szczególnie piętnowanym. Rzeczywiście podział ludzkości na rasy gorsze i lepsze determinowany kolorem skóry czy narodowością brzmi niezbyt logicznie. Ale czy to właśnie z takim rasizmem
dziś się walczy? Europa chciałaby uczyć się na błędach i nie dopuścić już nigdy do tragedii, na jaką pozwoliły sobie nazistowskie Niemcy. Bardzo słusznie, ale czy w odpowiedni sposób? I czy to jedynie totalitaryzm III Rzeszy jest skazą w historii Europy? Czy jeśli mówimy o lękach przed totalitaryzmem, komunizm nie powinien przerażać tak samo jak faszyzm i narodowy socjalizm? Czym jest rzekomy rasizm, o którym tak często dziś się mówi i jak ma się do niego polski nacjonalizm?

Zatrzymajmy się chwilę przy samej istocie rasizmu. Pojęcie rasizmu w Europie wykształciło się w XIX wieku. Jako pierwszy ludzkie rasy hierarchicznie podzielił Georges Cuvier. Był on pionierem wśród naukowców uznających ludność czarnoskórą za „najbardziej zdegradowaną z ludzkich ras”. Jednym z kolejnych doktrynerów rasizmu był Arthur de Gobineau. To on jako pierwszy postawił tezę wyższości rasy aryjskiej nad pozostałymi, tym samym dając fundament dla rozwoju pseudonaukowych nurtów, w oparciu o które powstała ideologia nazizmu. Nacjonalizm niemiecki przesiąkł hasłami czystości rasowej, wyższości rasy aryjskiej (tudzież nordyckiej) i pogardą dla ras pozostałych (szczególnie żydowskiej i słowiańskiej). Sam podział na rasy według teoretyków Niemiec nazistowskich był podziałem nieostrym, w którym ciężko znaleźć granicę między rasami oraz cechy jakie miałyby je od siebie odróżniać. Biologiczny rasizm przypisuje własnej rasie wyższość. Według doktryny rasizmu kolor skóry człowieka czy kształt jego czaszki nadaje mu predyspozycje do wrodzonej inteligencji bądź przeciwnie – czyni go mniej inteligentnym, słabszym stworzeniem. Poglądy ówczesnych genetyków i socjologów idealnie nadawały się do tego, by w narodowy socjalizm tchnąć ducha mistycyzmu. Rasistowskie teorie zabarwione dodatkowo pogańskimi mitami stworzyły z domniemanej rasy aryjskiej rasę panów. Rasizmowi więc dała początek bezbożna „oświeceniowa” nauka XIX wieku. Rasizm najczęściej kojarzy się z uznaniem wyższości rasy białej nad pozostałymi (szczególnie czarną), taki „stereotyp” wziął się z powyższych pseudonaukowych teorii, jak i nadaniu nierozłącznej syntezy nazizmowi z rasizmem. Ciężko mówić o ideologii nazistowskich Niemiec pomijając kwestie rasizmu, bowiem to właśnie on spowodował tragedię w Europie, której ogromu nie sposób określić żadnym istniejącym słowem. Uznanie dominacji jednej rasy nad inną, kierując się właśnie tym biologicznym, materialistycznym podziałem jest nad wyraz prymitywnym i godnym potępienia podziałem. Warto też zauważyć, że ten pogląd człowiekowi „rasy wyższej” pozwala osiąść na laurach i upajać się pychą – po co pracować nad sobą, kształcić się, stawać się coraz lepszym skoro już jest się „lepiej urodzonym”?

Co dziś rozumiemy przez rasizm? Dziś definiowanie rasizmu jeszcze bardziej niewyraźne. Oprócz prawdziwej definicji rasizmu, rozumianej w kategoriach szowinizmu i bezzasadnego poczucia wyższości, pod jeden sztandar z rasistami chce się upchać wszystkich tych, którzy chcą zachować kulturę i tradycję swoich narodów. O dziwo, ten podpunkt „definicji” dotyczy jedynie narodów należących do dawnej cywilizacji łacińskiej. Społeczności Unii Europejskiej i Ameryki wymarzyły sobie stworzenie społeczeństwa multikulturowego – jednego wielkiego domu dla wyznawców różnych religii i tych, którzy w ogóle jej nie uznają, różnych kolorów skóry, różnych kultur, języków, światopoglądów i różnych zapatrywań na ludzką płciowość i seksualność. Utopijne marzenia o tak barwnej i zawierającej w sobie tak wiele sprzeczności Europie same sobie stworzyły ten rasizm umieszczając w jednym miejscu społeczności o zupełnie obcych sobie poglądach i systemach wartości, co napędza wzajemną niechęć między nimi. Ciężko o syntezę między islamem, chrześcijaństwem i zwolennikami akceptacji homoseksualizmu w przestrzeni publicznej. Czym innym są mniejszości etniczne czy religijne na terenie danego państwa (w Polsce występowały zawsze), a czym innym jest mieszane społeczeństwo, gdzie jednocześnie kilka cywilizacji na raz chce rozwijać się, istnieć, tworzyć i budować na jednakowych prawach. Nie chcę się jednak rozwodzić nad mirażem tolerancyjnego społeczeństwa. Ważną kwestią w omawianym przeze mnie problemie jest odróżnienie prawdziwego rasizmu od zwykłego zdroworozsądkowego podejścia. Ktoś kto nie zgadza się na uczynienie z jego narodu „domu” dla wielu kultur i wyznań, nie od razu musi kipieć nienawiścią do czarnoskórych czy Azjatów.

Współcześnie pewne środowiska chcą nadać polskim nacjonalistom cechy nazistowskie. Wrzucają do jednego worka nazizm z nacjonalizmem chrześcijańskim, co jest niezwykle paradoksalnym zestawieniem. Wciąż są tacy, którzy utożsamiają nacjonalizm z nienawiścią, poczuciem wyższości, szowinizmem. Nie będę zaprzeczać istnieniom takich nacjonalizmów, są one jednak obce nacjonalizmowi polskiemu, reprezentowanemu przez czołowe organizacje narodowe takie jak Obóz Narodowo-Radykalny czy Młodzież Wszechpolska. Skupię się jednak na narodowym radykalizmie, uznając go za dominującą ideę wśród polskich nacjonalistów. Narodowym radykałom usilnie przypina się wciąż łatkę rasistów, nazistów, faszystów. W całym tym szturmie oskarżeń wobec nacjonalistów wszystkie te pojęcia tracą swe prawdziwe znaczenia. Pierwszym tym, co sprawia, że narodowy radykalizm nie jest oparty o doktrynę rasistowską, jest jego chrześcijański charakter. Pogląd na naród, jaki wytworzyli przedwojenni radykałowie i jaki jest kontynuowany do dziś, nie opiera się na materialistycznych poglądach na tożsamość narodową i biologiczny podział na rasy. Przynależność do narodu nie jest ściśle powiązana z przynależnością do rasy. Narodowość nie ma ścisłego związku z pochodzeniem, lecz z poczuciem przynależności i miłości do narodu. „Ruch narodowo-radykalny odrzuca teorie rasy, jako opartej na przesłankach materialnych, a więc niezgodnych ze spirytualistyczną koncepcją narodu i religii katolickiej. Za członka narodu uważany jest ten, kto przyznaje się do swojej narodowości, kto stwierdza, że między nim a resztą narodu istnieje silny nierozerwalny związek duchowy i kogo większość członków narodu bez zastrzeżeń przyjmuje do swego grona.” Czytamy w nr 4 „Nowego Ładu” (miesięcznika związanego z ONR ABC) z 1938 roku. Ciężko bowiem o integralność biologicznego rasizmu z etyką katolicką, która jest fundamentem idei narodowo-radykalnej. Dziś, gdy Europa boryka się z problemem rozrostu obcych cywilizacji w obrębie jej granic, nasilają się nastroje wzajemnej niechęci. Mamy do czynienia z problemem braku zrozumienia ze strony różnych kultur. Współczesne ruchy narodowe sprzeciwiają się nadmiernej migracji i mieszaniu się cywilizacji nie ze względu na pobudki rasowe, a bariery kulturowe i etyczne. Każdy kto zwie się mianem katolika zdaje sobie sprawę, że każdy człowiek dostał życie od Boga. Niezależnie od tego czy jest czarny, żółty, jest Żydem czy muzułmaninem. O ile sprzeciw dla czynienia z Europy domu dla wszystkich narodów i wyznań jest uzasadniony, o tyle nienawiść rasowa jest czymś sprzecznym z chrześcijańskim nacjonalizmem. Ten, kto przeciwstawia się etyce katolickiej, nie może nazywać się narodowym radykałem. Supremacja danej rasy nad innymi jest nielogicznym i pseudonaukowym mitem. Możemy jednak do siebie porównywać cywilizacje, dając prymat jednej nad drugą i oceniać ich pierwiastek twórczy.

kierunki.info.pl

środa, 12 października 2016

Por. Jan Jaworowski ps. "Maryśka"

10 października 2016 r. działacze Obozu Narodowo-Radykalnego odwiedzili Cmentarz Wojskowy na warszawskich Powązkach, by oddać hołd łomżyńskiemu bohaterowi – por. Janowi Jaworowskiemu ps. „Maryśka”. Tego dnia przypadała rocznica śmierci „Maryśki” podczas Powstania Warszawskiego. Miał wówczas 24 lata.

Por. Jan Jaworowski urodził się 16 maja 1920 w Łomży w rodzinie Hipolita, nauczyciela matematyki, i Zofii z domu Jagodzińskiej. „Maryśka” odznaczał się wielką religijnością i patriotyzmem, był także uzdolniony muzycznie. Służył w 1. Łomżyńskiej Drużynie Harcerskiej. W 1938 ukończył Gimnazjum im. Tadeusza Kościuszki w Łomży, po czym dostał się na Wydział Lekarski Uniwersytetu im. Stefana Batorego w Wilnie. Uzyskał urlop dziekański na odbycie służby w Junackich Hufcach Pracy. Po niej wstąpił do Mazowieckiej Szkoły Podchorążych Rezerwy Artylerii w Zambrowie., którą ukończył z IV lokatą, jako prymus swojego plutonu ze stopniem plutonowego podchorążego. Walczył w Kampanii Wrześniowej, później wraz z rodziną zamieszkał w Siedlcach. Zaangażował się w pracę konspiracyjną, był instruktorem w podchorążówce Narodowych Sił Zbrojnych.
W 1942 roku przeniósł się do Warszawy, gdzie uczęszczał na tajne komplety Wydziału Medycyny Uniwersytetu Warszawskiego. Równocześnie wstąpił do Grup Szturmowych Szarych Szeregów. Był podkomendnym Tadeusza Zawadzkiego ps. Zośka. 
W Powstaniu Warszawskim walczył w batalionie AK „Zośka”. Szybko awansował, aż do dowódcy plutonu „Alek” kompanii „Rudy”, której był zastępcą dowódcy. Walczył na Woli i na Starym Mieście, od początku w pierwszej linii. Za czyny bojowe został odznaczony orderem Virtuti Militari V klasy oraz Krzyżem Walecznych. Zawsze uśmiechnięty, wesoły, był duszą plutonu.
19 sierpnia, biegnąc przez podwórze dostał się pod ogień moździerzy i odniósł rozległe, poważne rany. Kiedy niesiono go na noszach do szpitala, powiedział: „Czołem chłopcy! Trzymajcie się dobrze i czekajcie na mnie. Pewnie niedługo wrócę do was...” . Niestety nie było mu to dane. Zmarł z ran w szpitalu św. Stanisława 10 października 1944 roku.

czwartek, 29 września 2016

Podsumowanie zbiórki podpisów w sprawie wznowienia ekshumacji w Jedwabnem.

Dziś wysłaliśmy wypełnione arkusze do pani dr Ewy Kurek. Zebraliśmy ponad 400 podpisów. Dziękujemy wszystkim osobom, które udzieliły poparcia dla projektu inicjatywy ustawodawczej zobowiązującej rząd polski do przeprowadzenia ponownych prac badawczych w miejscu stodoły w Jedwabnem - miejscu mordu dokonanego na żydowskich mieszkańcach miejscowości przez okupanta niemieckiego w lipcu 1941 roku.

piątek, 23 września 2016

Uroczyste odsłonięcie pomnika NSZ w Łomży

Uroczysta Msza Święta, którą odprawił Jego Ekscelencja Ksiądz Biskup Stanisław Stefanek rozpoczęła obchody powstania Narodowych Sił Zbrojnych. Liczne poczty sztandarowe łomżyńskich szkół, przedstawiciele władz oraz najważniejsi goście - weterani walk o niepodległość uświetnili swoją obecnością dzisiejszą uroczystość, w trakcie której odsłonięto pomnik, ku czci konspiracyjnych organizacji narodowych działających podczas II wojny światowej.

Symbol NSZ - krzyż z rozszerzającymi się ramionami, w który wpisane są miecz Chrobrego oraz orzeł w koronie - stanął przed budynkiem Szkoły Muzycznej, a dawniej łomżyńskiego więzienia, w którym w czasie okupacji przetrzymywano żołnierzy zbrojnego podziemia. Nie zabrakło również naszej delegacji.



Bitwa o Zambrów 11 września 1939


 11 września wzięliśmy udział w oficjalnych obchodach związanych z 77. rocznicą bitwy o Zambrów. Uroczystości rozpoczęły się o godzinie 12 Mszą Św. w intencji „Ojczyzny”. Po mszy poczty sztandarowe, władze samorządowe i delegaci przemaszerowali pod odnowiony pomnik 71. Pułku Piechoty na ul. Wyszyńskiego. Tam wartę honorową zaciągnęli funkcjonariusze Zakładu Karnego w Czerwonym Borze, członkowie Stowarzyszenia Historycznego im. 71. Pułku Piechoty, harcerze z 3 ZDH „Grota” i próbnej Zambrowskiej Drużyny Wędrowniczej „Twierdza” oraz zuchy z 4. Gromady Zuchowej „Leśne Skrzaty” z SP4. Następnie została odśpiewana 1 zwrotka hymnu państwowego oraz został odczytany apel poległych. Następnym bardzo ważnym punktem było odsłonięcie pomnika oraz poświęcenie go przez ks. kan. Jarosława Olszewskiego. Na sam koniec wykonano salwę honorową oraz przystąpiono do złożenia kwiatów przez wszystkie organizację, które brały udział w tym wydarzeniu.


11 września 1939 r. zambrowski 71. Pułk Piechoty pod dowództwem ppłka Adama Zbijewskiego musiał zdobywać Zambrów, czyli miasto, w którym polscy żołnierze przebywali przed wojną. Stało się tak, ponieważ przez Zambrów wiodła jedyna droga, którą oddziały 18. Dywizji Piechoty pod dowództwem pułkownika Kosseckiego mogły jeszcze wyjść z niemieckiego okrążenia. Należało więc zdobyć Zambrów. Po całonocnej wędrówce zmęczeni żołnierze przystąpili do walki, w której brały udział trzy bataliony Pułku stacjonujące wokół Zambrowa.

I batalion kapitana Tadeusza Dworaka wyruszył z Sędziwuj, opanował cmentarz i dotarł aż do rynku (obecny plac Sikorskiego). Doszło do walk w centrum miasta. II batalion mjra Stanisława Knapika wyszedł na skraj lasu pod Wądołkami, skąd miał nacierać na koszary w Zambrowie. Zaś III batalion mjra Jakuba Fobera atakował z rejonu Zakrzewa Starego. Zacięte natarcie żołnierzy III batalionu doprowadziło do zajęcia wsi Pruszki, Nagórki, wzgórza 133 i cmentarza żydowskiego, gdzie doszło do połączenia z oddziałami 33. Pułku Piechoty.

Około południa losy wojsk niemieckich w Zambrowie wydawały się przesądzone. Ataki wojsk polskich odpierał tylko jeden batalion nieprzyjaciela. Sytuacja zmieniła się, kiedy niemieckie siły zostały wzmocnione. Niestety 71. Pułk Piechoty nie zdobył Zambrowa. W trakcie walk piechota polska poniosła olbrzymie straty. Poległo około 400 polskich żołnierzy, a rannych zostało około 1200, głównie z 71. Pułku Piechoty. Było to około 60% zawodowych i 30-40% kadry szeregowej żołnierzy polskich. Duże zniszczenia w budynkach były również w samym Zambrowie. W wyniku przewagi ogniowej nieprzyjaciela polskie oddziały musiały wycofać się na pozycję wyjściową.

Następnie podczas bitwy pod Andrzejewem całodobowe natarcie na nieprzyjaciela załamało się w ogniu broni maszynowej i artylerii. 18. Dywizja Piechoty została całkowicie rozbita, a do niewoli dostało się ponad 5 tys. oficerów, podoficerów i żołnierzy, których zgrupowano na placu manewrowym koszar 71. Pułku Piechoty w Zambrowie. Jeńcom kazano leżeć. Pilnowali ich uzbrojeni w karabiny maszynowe żołnierze niemieccy. Nocą doszło do tragedii. Nie wiadomo dokładnie w jakich okolicznościach, na leżących jeńców wbiegły konie. Ci, którzy wstali próbując ratować się przed wystraszonymi końmi, byli rozstrzeliwani przez Niemców. Wiele osób zostało stratowanych przez zwierzęta. Nocna masakra bezbronnych jeńców w Zambrowie była jedną z największych zbrodni wojennych tej fazy II wojny światowej.

To tylko skrótowy przebieg działań wojennych w Zambrowie i okolicach w dniu 11 września 1939 r.